Zastanowiłam się chwilę. Propozycja była ciekawa, ale zakładała całkowite zaufanie temu basiorowi. Nie mogłam mieć pewności, że mnie nie zdradzi. Pół demon. Syn Szatana.... Chociaż nie wyglądał na takiego, który byłby w stanie zdradzić...
- Zgoda - zadecydowałam wreszcie - Ale przysięgnij na twój miecz, że nikomu pod żadnym pozorem jej nie zdradzisz w żaden z możliwych sposobów.
- Przysięgam - odparł zniecierpliwiony - Możesz już zaczynać?
Skinęłam głową.
- Dobrze... Choć łatwiej będzie jak ci to pokażę...
"Błyskawicznie dotknęłam łapą skroni basiora. Krzyknął, ale nie mógł się już poruszyć. Spadliśmy w ciemność.
A potem rozbłysło jasne światło. Wybuchły dźwięki, zapachy uderzyły moje nozdrza... Chwiejnie wstałam/em na małe nóżki i rozejrzałam/em się dokoła. Nie było nikogo. Z zewnątrz dobiegły mnie odgłosy walki, szczęknie broni, skowyty rannych, jęki umierających. Poczułam/em ostry zapach krwi.
Niespodziewanie wyczułam/em w pobliży jakąś energię. Ciemną, nieczystą, złą energię. Oplotła mnie strumieniem szeptów, jęków, wycia rozpaczy, ryków... zaczęłam/em krzyczeć, żeby przestała. Ale to nie pomogło. Niespodziewanie wyłonił się z niej mężczyzna.
Ohoho Sebeek xD - przyp. Admina xD |
Powiedział "Pomogę ci" i rozgonił mrok. Skłonił się przede mną. Podał rękę. Położyłam swoją łapę na niej. I wtedy wniknął we mnie... Poczułam/em przypływ mocy i wiadomości. Zrozumiałam/em, że mężczyzna był demonem. Znałam/em jego imię: Anthitei.
Wyszłam/em na zewnątrz. Ujrzałam/em tam ciała moich rodziców i pochylające się nad nimi białe wilki. Jeden z nich płonął. Płonął na niebiesko, a w oczach miał niezmierzone zło. Wiedziałam/em, że to musi być On. Szatan. Wpadłam/em we wściekłość...
Potem szłam/em lasem. Za mną ciągnęło się pasmo krwi. Śmiałam/em się. W pysku trzymałam/em miecz, Draken'a. Czuję się przytłoczona mocą, jaką posiadam.
Za sobą usłyszałam/em szmer zarośli. Wyłonił się z nich biały wilk w błękitnych płomieniach. Szatan. Uśmiechnął się kpiąco. Odwróciłam/em się do niego. Warknęłam/em. Roześmiał się.
~ Co chcesz osiągnąć, Ponury Żniwiarzu? ~ zapytał ~ Zabiłeś wszystkie wilki, dobiłeś nawet pozostałych przy życiu swoich braci. Co teraz zamierzasz? ~
~ Nie wiem o czym mówisz ~ warknęłam/em ~ Nie zabiłam ich. To ty to zrobiłeś! ~
~ Czyżby? ~ w jego oczach tli się rozbawienie ~ Spójrz na swoje łapy. Całe są we krwi ~
Skoczyłam/em pędem w las. Nie mogłam/em tego wytrzymać. <Tak, to prawda. Ja ich zabiłam> powiedział jakiś głos w mojej głowie. Czuję, że opadam w szaleństwo, ale coś mnie powstrzymuje. Inny głos. Cichy i delikatny. Głos Anthiteia.
<Uspokój się. Nie zrobiłaś nic złego. Uratowałaś ich. Wyzwoliłaś od powolnej śmierci w lochach Gehenny. Zabiłaś wiele demonów>
<I co z tego!!" krzyknęłam/em do niego "Co mam teraz robić?? Jestem zdrajcą!!>
<Nie jesteś" jego spokój nieco mnie uspokoił "Zrobiłaś co trzeba było. Ale On cię za to znienawidzi. Wie, że masz moc, by go pokonać. Całe twoje plemię ją miało, więc je wymordował. Teraz będzie cię ścigać. Spróbuje zabić...>
<Nie obchodzi mnie to!" krzyknęłam "Lepiej by było, gdybym zginęła!!>
<Cicho. posłuchaj. Nie zostało mi dużo czasu. Rozmowa zużywa dużo moich sił duchowych. Jestem demonem żyjącym od pokoleń w twojej rodzinie. Pomogę ci. Dam ci siłę. Ale pamiętaj, że jestem demonem. Przysiągłem twoim rodzicom tylko powiedzieć ci o wszystkim i utrzymać przy życiu. Twoją rolą jest, bym nie przejął kontroli. Pamiętaj, że będą cię ścigać różne demony. Rozpocznie się "Polowanie".Nie wszystkie będą Cię gonić, ale znaczna większość. Zazwyczaj będą aktywne po zmroku. Musisz uciekać lub walczyć. Może znajdzie się ktoś kto ci pomoże...?>
<Damare, demonie" przerwałam/em mu "Rozumiem już wszystko. Mam dostęp do twoich wspomnień. Dam se radę>..."
Położyłam łapę na ziemi.
- A potem uciekałam. Bardzo długo. Czasem przystawałam do jakiejś watahy, ale szybko się rozlatywały. Albo zostawały wybite przez demony. W między czasie nauczyłam się od jednego świętej pamięci znakomitego mistrza przyzywać demony. Takie jak Ketsurui, ale to tylko sługa. Przez ostatnie... trzysta lat? nie zatrzymałam się nigdzie na dłużej. Wszystkie napotykane demony nazywały mnie Ponurym Żniwiarzem w różnych językach. Zapomniałam co oznacza termin "wilk", bo nikt tak na mnie nigdy nie mówił. Uciekając trafiłam tu. To wszystko - zamilkłam na moment
Basior wydawał się oszołomiony wizją.
- A tak właściwie jak się nazywasz? - zapytałam
- Rin - nieco się otrząsnął z szoku - A ty?
- Argona. Teraz twoja kolej
<Rin? Zamiast historii wklej link do niej i tyle :D I tag, wiem, że się trochę za bardzo rozpisałam ;) >
To raczej dobrze, żeś się rozpisała ;p Przynajmniej piszesz, a nie tak jak inni co ostatnio się lenią ;_;
OdpowiedzUsuńEj, ej ja się nie lenię tylko nie mam kompa
UsuńShagan
No dobraaa, ale w watasze mamy łącznie koło piętnastu wilków, a opowiadania piszemy tylko ja i Argona (która jest również Yukio)
UsuńJakoś nie chce mi się wierzyć, że wszyscy wyjechali i nie mają dostępu do internetu ;_; Ale czepiać się będę dopiero po sylwestrze ;p
~Rin