poniedziałek, 26 maja 2014

Od Yukio - C.D. Shimo

  Czułem, że już długo nie wytrzymam. Przybrałem ludzką formę i spróbowałem sięgnąć wolną ręką po pistolet. Widziałem jak Shimo dzielnie walczy z Cieniami, ale było ich dla niego za dużo. Musiałem szybko coś zrobić! Musiałem... Potwornym wysiłkiem woli chwyciłem za rękojeść broni i wystrzeliłem w Cień. Rozproszył się na chwilę. To wystarczyło, bym wyrwał się z jego władzy. Przeskoczyłem nad śnieżną ścianą towarzysza i nie zważając na ból w ramieniu sprawiony mi przez Cień zacząłem strzelać do przeciwników. Wielu z nich rozpraszało się po pierwszym strzale, ale jeden był inny. Więkrzy i ciemniejszy.
- Shimo! Ten musi być panem!
- Wiem! - odkrzyknął - Jak się uwolniłeś?
- Dzięki temu! - wymownie spojrzałem na pistolet, jednocześnie zobaczyłem, że Shimo zwrócił uwagę na moją rękę.
- Co to jest? - zapytał stając niemal koło mnie 
- To? - spojrzałem na czarną plamę sięgającą łokcia i zamarłem
  Byłem pewny, że przedtem była mniejsza.
- Nieważne! - popchnąłem basiora, bo właśnie macka cienia wysunęła się w naszą stronę.
(Shimo?)

niedziela, 25 maja 2014

Od Shimo - C.D. Od Yukio

- Szlag! - krzyknąłem widząc cienie, które zebrały się stadem tuż za nami. Yukio nie mógł się ruszyć. Nie wiedziałem o co chodzi.
- Mają mnie! Zostałem złapany przez jednego z nich! - powiedział Yukio obracając głowę w stronę czarnej plamy.
- Co mam zrobić?! Spytałem z lekka przestraszony całą sytuacją. Przecież nie było możliwe ubicie samemu całego stada.
- Zabij ich! Musisz...
- Ale to jak samobójstwo! Nie mogę!
- Możesz, musimy je powstrzymać, inaczej wataha będzie w niebezpieczeństwie!
Wziąłem parę głębokich wdechów i stanąłem przed stadem cieni, które wydawały w moją stronę dziwne, nie znane mi odgłosy. Kiedy ruszyły, zacząłem atakować jednego po drugim czym tylko potrafiłem, tworząc przy okazji Snow Wall dookoła basiora, który nadal nie mógł się ruszyć. Czarna plama nadal go otaczała, aż dotarła do karku.
- Cho... lera...! Nie mogę oddychać! - powiedział cicho Yukio.
Byłem przerażony, ale musiałem zachować zimną krew. Nagle ujrzałem cienia, którego otaczało 6 innych tego typu stworzeń. Widocznie był na czymś skupiony.
(Yukio :3 - brak weny)

Nowy wilk! - Irmis

Data dołączenia: 24.05.14
Imię: Irmis (Zwana także czasem Irbis)
Wiek: 2,5 lat 
Płeć: wadera
Stanowisko: szpieg 
Pochwały: 0
Upomnienia: 0
Żywioły: Dym i Śmierć
Moce/Umiejętności: 

- Czerpanie sił z dymu
- Prawie panuje nad dymem (wystrzeliwuje pociski, powoduje wybuchy szkodzące powietrzu przez co i osobom w okolicy, zmiana w dym it.p)
- Zmiana w Opiekuna (wyglądem)

Cechy Charakteru: No cóż… Przez ostatnie lata stwardniała, na pewno. Jest pesymistką i rodzajem ponurym, zamknięta w sobie i przeważnie cicha. Inteligentna, odważna, wytrwała, zawsze dotrzymuje słowa, a nie dotrzymanie słowa wobec niej jest zbrodnią! Jest też honorowa, nieufna, jak się na czymś uprze to trudno będzie ją od tego odciągnąć. Żyje raczej na uboczu, wystarczy jej jedna osoba, a czasem nawet lepiej żeby ta jedna osoba się zbliżała. Jej twarz pozostaje ponura, a na zmianę raczej nie powinno się liczyć. Dla innych wilków bywa też arogancka i opryskliwa. 
Cechy charakterystyczne: Posiada szare futro i złote oczy, oraz jasnoszare, długie skrzydła.
Partner/Partnerka: Nie jest zainteresowana.
Rodzina: zmarła
Talizmany, przedmioty własne bądź rodzinne:  Medalion Smoczego Oka, dostała po siostrze, gdy ta umierała.
Głos: -
Prezenty: -
Chowaniec: Ernderio
Właściciel: nixignis@gmail.com
Inne informacje: 
- Posiada swojego „Opiekuna”. Ich dusze są złączone i nie da się ich rozdzielić nawet największą odległością, chociaż nadużycie odległości sprawia ból Irmis. Ciało Opiekuna jest widoczne tylko kiedy spotyka się go w Wymiarze snów, czyli jak kotś straci przytomność i Opiekun zechce mu się pokazać, zaśnie itp. i kiedy Irmis pozwala wejść w swoje ciało Opiekunowi.
- Opiekun ma imię i płeć. Imię brzmi: Arin, jest męskiego rodzaju.
Inne zdjęcia wilka:

środa, 12 lutego 2014

Tymczasow zmina!

Jako, że ani Alpha, ani Rin nie moją teraz czasu ja będę się opiekować blogiem. Wszystkie formularze i opowka proszę więc wysyłać na ketsurui na hw.

wtorek, 14 stycznia 2014

Od Charlotte C.D. od Galdora


-A wam co? - zdziwiła się Alfa widząc nas całych zdyszanych - I e...Galdor kto to jest ta obca wadera?
-Yhm... Właśnie po to tu jesteśmy. Chinatsu to jest Charlotte. Chciałaby dołączyć do naszej watahy...
Chinatsu przyjrzała mi się uważnie i po chwili powiedziała:
-...

<Galdor? Chinatsu?>

Od Galdora - Dług do spłacenia cz. 3


Nasłuchiwałem oznak nadciągającego niebezpieczeństwa, kiedy znowu trzasnęła gałązka.
- Mogłabyś być trochę ciszej? Zbudziłabyś umarłego – szepnąłem gniewnie. Wilki z natury poruszały się cicho, ale ludzie, nawet Nadnaturalni nie byli aż tak uzdolnieni w tym kierunku.
- Przepraszam – odparła cichutko Seiren – bo tak miała na imię.
Jak się okazało jej matka była jedną z Czysto Krwistych, czyli Nadnaturalnych o największych zdolnościach, którzy trzymają władzę. Plemię, którym rządziła zostało zaatakowane. Podczas walki mała została porwana. Seiren twierdziła, że będą żądać za nią wysokiego okupu w postaci władzy, a na koniec i tak nie dotrzymają umowy i ją zabiją. Teraz ja miałem przeprowadzić ją bezpiecznie robiąc za jej obrońcę i doprowadzić do plemienia, które według wszelkich zapewnień przetrwało oblężenie. Normalnie nie wpakowałbym się w to, ale dług życia trzeba spłacić.
Przeszliśmy już przez tereny Assiah i zaczęliśmy iść wzdłuż łącznika.
- Nie ma innej drogi? Musimy iść przez tereny Gehenny? - spytałem niezadowolony i trochę zalękniony
- Nie ma innej drogi – odparła dziewczynka – Możemy odpocząć? Jest środek nocy, a ja jestem zmęczona. Nie jestem wilkiem, który ma dużą wytrzymałość.
Parsknąłem.
- Mowy nie ma. Chcę to mieć jak najszybciej z głowy – odparłem i przerzuciłem ją sobie przez grzbiet, chociaż moja duma wołała o pomoc, żebym tego nie robił. Co ja jestem, koń? Nie uśmiechało mi się jednak czekanie do rana. Właśnie w mroku czułem się najlepiej. No, bo w końcu BYŁEM wilkiem mroku.
Dziewczynka usiadła na mnie jak na kucyku, widać często jeździła konno. Dla mnie konie były tylko bez mózgowymi zwierzętami bez dumy. „Właśnie upadłeś do ich poziomu” – zażartowałem sam z siebie w myślach.
Wziąłem głęboki oddech i przekroczyłem granicę wchodząc na terytorium demonów…..

C.D.N

Od Argony C.D.Od Rin'a

- Rin! - krzyknęłam za nim
  Odwrócił się na chwilę.
- O co chodzi?
- Spotkajmy się jutro przed lekcjami koło Akademii!
- Dobra! Oyasuminasi!
- Oyasumi!
  Weszłam do nory. Faktycznie było w niej zimno, więc byłam wdzięczna Rin'owi za futro. Położyłam się w kącie i zamknęłam oczy. Nie byłam za bardzo zmęczona, ale wiedziałam, że powinnam się wyspać na jutrzejsze lekcje. Trochę dziwne było dla mnie spanie w nocy. Zwykle to była pora mojej ucieczki. Pomyślałam o Rin'ie. Basior wydawał się całkiem miły, ale przy tym był synem Szatana. No i spalił swoją wioskę. Zdecydowanie był interesującym "wilkiem".
  Wreszcie zapadłam w niespokojny sen...
"Jestem w jakimś pomieszczeniu. Świątyni zbudowanej z drewna. Nie jestem sama. Młody basior stoi na jej środku. W łapie trzyma miecz. Kurikarę.
~ Rin! ~ krzyczę do basiora
  Odwraca się w moją stronę. Jego wzrok ostry i zimny
~ Rin! Co ci jest? ~
  Śmieje się.Wyciąga miecz z pochwy. Jego ciało płonie w niebieskimi płomieniami. Zewsząd zdaje się dobiegać jego niski, groźny śmiech. Z zakamarków świątyni wychodzą demony. Śmieją się. Świątynia płonie... Płonie cały świat... Płonie Rin/Szatan..."
  Obudziłam się głośno dysząc. Śnił mi się jakiś koszmar... Ehh... Wstałam i wyszłam na zewnątrz nory. Słońce powoli, nieśmiało wschodziło nad horyzontem. Dopiero po chwili zorientowałam się, że powinnam iść do szkoły. Pognałam w stronę Akademii. Byłam na miejscu przed Rin'em. Przysiadłam na śniegu i czekałam. Nie przychodził. Patrząc na słońce wywnioskowałam, że już za minutę rozpocznie się pierwsza lekcja dla egzorcystów. Farmakologia Antydemoniczna. 
- Pewnie się spóźni - uznałam i weszłam do środka
  Długim korytarzem z tysiącem wrót po obu stronach ruszyłam w stronę naszej sali. Otworzyłam drzwi do klasy i weszłam. Było już tam kilka wilków. Szary basior siedział z czarną waderą po lewej stronie klasy, a czarny basior był sam w środkowym rzędzie. Ja zdecydowałam się usiąść w ostatniej ławce w prawym rzędzie. Niespodziewanie do klasy wpadł... Rin! Rozejrzał się i usiadł w pierwszej ławce środkowego rzędu.
  Zabrzmiał gong. Do sali wszedł czarno-biały basior w chuście. Wstaliśmy.
- Dzień dobry - powiedział
- Dzień-do-bry - zawtórowaliśmy i usiedliśmy
- Nazywam się Yukio i będę waszym wychowawcą oraz nauczycielem farmakologii Antydemonicznej...
- Yukio!! - krzyknął Rin wstając
  Spojrzałam na niego ze zdziwieniem. "To oni się znają?" pomyślałam
- O co chodzi Rin?
(Rin?)

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Od Galdora - Dług do spłacenia cz. 2


Patrzyłem oszołomiony na ludzkie dziecko. Normalni ludzie nie mają takich zdolności, oprócz.....Nadnaturalnych. Nadnaturalni byli to ludzie w których żyłach płynęła krew demonów. Ponoć tacy ludzie sami zabijali demony i tym samym byli po naszej stronie, ale wilki nie zbliżały się do nich.
Dziewczynka zaczęła powoli iść w moją stronę. Paskudne ptaszysko zraniło mi łapę i bok. Nie zdążyłbym uciec, a nie było sensu spróbować ją zabić skoro jej już pomogłem. Dziecko uważnie mi się przyglądało swoimi fioletowymi oczami i powolutku zbliżało się.
Warknąłem ostrzegawczo.
Dziewczynka na chwilę stanęła. Spuściła wzrok i skupiła uwagę na mojej ranie. To jeszcze bardziej mnie zdenerwowało. Chce wykorzystać moją słabość?
- Nic ci nie zrobię - powiedziała spokojnie i znów zaczęło do mnie iść.
Nawet nie zorientowałem się kiedy klęczała przy mnie i opatrywała mi rany. Patrzyłem na nią uważnie, ale nie odzywałem się. Nawet jeśli zwykli ludzie nas nie rozumieli, to Nadnaturalni z pewnością znali nasz język, bo właśnie w nim do mnie przemówiła.
- Jesteś Magicznym Wilkiem - rzekła dziewczynka, gdy już skończyła - Czyli Istotą honoru. Zapewne i u Was jest coś takiego jak dług życia.
Uparcie milczałem, choć wiedziałem dobrze o czym mówi.
- Potrzebuję pomocy. Ty znasz dobrze te ziemie i umiesz walczyć. Ja uratowałam ci życie, co oznacza, że powinieneś spełnić moją prośbę, aby spłacić dług.... - przerwała i wyczekująco spojrzała mi w oczy.
Odwzajemniłem spojrzenie i choć wiedziałem, że pewnie pakuje się w jakieś kłopoty odparłem:
- Czego sobie życzysz?

CDN.

niedziela, 12 stycznia 2014

Od Rin'a C.D. Od Argony


Gomen, że krótkie, brak weny zaatakował ;-;

- Nie, teraz to już wszystko jest dla mnie jasne. - odparłem krótko. Kolejna jej opowieść była niebywale interesująca. Zresztą, równie jak poprzednie. Ktoś mógłby się równać z Szatanem i jego Gehenną? Dotychczasowo myślałem, iż tylko ja ten przywilej posiadam. Nasz sojusz mógł się okazać bardzo wygodny, bo po połączeniu sił moglibyśmy go zgładzić. To znaczy... właściwie jak tu pokonać kogoś takiego? Ostatecznie, wiedziałem tylko co on planuje wobec Argony. Nie miałem pewności co on kombinuje ze mną.
Teraz już praktycznie nie mogłem znaleźć powodów by ją dłużej zatrzymywać. Rozumiałem już sprawę, a wieczór robił swoje.
Bez słowa odprowadziłem ją do jaskini. Szliśmy powoli, zamieć ustała. Teraz czułem się trochę... bo ja wiem... bezradny? Nie wiedziałem od czego mam zacząć. Chyba pozostała mi i jej tylko nauka w Akademii aby coś osiągnąć. Tuż przed jamą Argona zabrała głos.
- Miałeś brata, tak?
- Owszem.
- Jak on miał na imię?
- Yukio. - odpowiedziałem nie bardzo rozumiejąc.
- Obiło mi się kiedyś o uszy, co może oznaczać, iz żyje. Ba! Czuję nawet, że wkrótce się spotkacie. -rzekła. Wzruszyłem tylko ramionami i się pożegnałem. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, iż jej przypuszczenia były nader słuszne.

<Argona, chcesz coś dodać, czy kończymy?>

Od Galdora - Dług do spłacenia cz. 1


Podkradłem się jeszcze trochę bliżej białego jelenia. Był środek nocy. Biała sierść zwierzęcia po prostu "świeciła". Mnie nie było w ogóle nie było widać. Białe jelenie to rzadkość, a ich mięso świetnie smakuje. Byłem już tuż tuż, gdy nagle.....ktoś zaczął strasznie krzyczeć.
Jeleń natychmiast rzucił się do ucieczki. Zakląłem pod nosem. Właśnie przez kogoś uciekła mi pyszna kolacja. Od razu pogorszył mi się humor.
I znów ten krzyk.....
"To nie jest wilczy głos" - pomyślałem i wiedziony ciekawością pobiegłem za głosem.
Zaczaiłem się za krzakami i patrzyłem na scenę rozgrywającą się na małej polanie obok.
Za powalonym drzewem ukrywała się jakaś ludzka dziewczynka:

Natomiast w powietrzy latało coś podobnego do feniksa. Chociaż, czy to faktycznie był feniks nie wiedziałem:

Przekręciłem głowę. Ludzkie dziecko i jakiś ognisty ptak? Jak oni przekradli się niezauważeni przez granicę? Mniejsza z tym. Zacząłem się zakradać do feniksa. Mimo iż rzucał on trochę światła na polanę, ja czając się w mroku przekradłem się spory kawałek. No i zaatakowałem. Feniks wydał z siebie dźwięk podobny do orła, ale chwilę potem zamilkł, bo przegryzłem mu gardło.
Dziewczynka wyjrzała zza kłody. Popatrzyłem na nią.
Chwila! Po co ja jej pomagałem?!
Nie miałem już potem czasu na zastanawianie się nad tym, bo od tyłu zaatakował mnie krewniak obalonego feniksa.

Uderzył mnie w kark falą ognia. Przewróciłem się. Ta paskudna bestia była większa od tamtego. Feniks przygniótł mnie szponem do ziemi.
Co robić?!
Wtem ludzkie dziecko wyskoczyła zza kłody unosząc rękę, z której trysnęła fioletowa fala energii, która powaliła ptaszysko uśmiercając na miejscu.

C.D.N

Od Galdora C.D. od Charlotte


Zaprowadziłem nową wilczycę do jaskini Alfy. Jednak Chinatsu nie było u siebie.
- Hm...pewnie poszła zapolować - zastanowiłem się na głos - Idziemy jej poszukać, czy czekamy tu?
- Nie wiadomo kiedy wróci. Lepiej chodźmy jej poszukać - powiedziała Charlotte
Skinąłem głową. Pobiegliśmy lekkim truchtem. Dość długo szukaliśmy, ale przynajmniej Charlotte oprowadzanie miała z głowy. Jak się w końcu okazało Chinatsu była nad Iro no nagare, czyli ostatnim miejscem, które sprawdziliśmy. Podeszliśmy do Alfy cali zdyszani.


<Chinatsu? Charlotte?>

czwartek, 9 stycznia 2014

Od Argony C.D. Od Rin'a

- Więc prowadź - mruknęłam - Potem ci wytłumaczę.
Ruszyliśmy w las. Dłuższą chwilę szliśmy bez celu. Rin opowiadał o mijanych miejscach. Niekiedy przystawał, by pokazać mi coś, co go poprzednim razem zaciekawiło. Wreszcie skończyliśmy obchód. 
- Chodźmy w jakieś spokojne miejsce... to pomoże ci się skupić - zaproponowałam
- Do Sakura no yoi?
- Może być.
Skierowaliśmy się w tamtym kierunku. Dziwnym trafem nie napotkaliśmy nawet najmniejszego demona. Bariery musiały robić swoje.
Wreszcie spokojnie usiedliśmy pod wiśnią. Spojrzałam w niebieskie oczy basiora.
- Mój ród posiada specyficzną moc - zaczęłam - Moc pozwalającą podporządkowywać sobie demony. Szatan obawiał się nas. Obawiał się, że spróbujemy przejąć Gehennę. Już kilka razy zdarzyły się podobne próby, ale dotychczas kończyły się niepowodzeniem. Niemniej osłabiało to twojego ojca. Więc zdecydował się nas pozbyć. Zdołał wymordować cały mój lud, ale nie dał rady zabić mnie. Uznał to za osobistą obrazę i jako "cel życiowy" postanowił mnie usunąć. W ten sam sposób postąpił z moim pra pra pra pra dziadkiem, Ryuketsu. Tyle, że pradziadek przegrał. Ale ja nie zamierzam, dlatego cieszę się, że ty również postanowiłeś pokonać Szatana...
- Czekaj... Chwila! - przerwał Rin - Skąd to wszystko wiesz?? Przecież jak byłaś szczeniakiem straciłaś rodziców, więc skąd wiesz kim był twój pra, pra i jeszcze trochę dziadek...
- Sama nie wiem - przyznałam - Możliwe, że to Anthitei przekazał mi swoją wiedzę na ten temat. Ryuketsu też musiał być jego nosicielem.
- Aha
- Czegoś jeszcze nie rozumiesz?
<Rin? Tym razem krócej ;) >

środa, 8 stycznia 2014

Od Rin'a C.D. Od Argony

<Opowiadanie z częściową historią>
Także tego... doczekałaś się xd Przepraszam za wszelkie błędy. Winę zwalam na tablet ;_; Prezent, który pojawia się na końcu opowiadania, umieszczę na twoim profilu dopiero jutro, z tego samego powodu.

Opowiedziałem Argonie prawie słowo w słowo to samo co wcześniej wam. Czułem się właściwie trochę winny, iż tak okroiłem parę szczegółów, ale po prostu nie mogłem... nie mogłem wydusić więcej.
Zresztą sedno sprawy już znała. Syn Szatana.
No cóż, to miało zostać między nami. Nie chcę, aby ktokolwiek z watahy, a już na pewno szkoły dla Egzorcystów dowiedział się o moim pochodzeniu. Nazwa watahy mówi sama za siebie. Dosięgnęłaby mnie śmierć. Zresztą naszego Ponurego Żniwiarza również. Była ona zbyt blisko powiązana z demonizmem.
- To już koniec? - zapytała, kiedy zamilkłem. Przytaknąłem krótko. Nie odezwała się już więcej, a ja w ciszy poprowadziłem ją wolnym krokiem do Alphy. Nasze ślady ciągnęły się w dal niknąc z powodu śniegu, który raczył zapadać. Spowijał nasze futra tworząć białe okrycie. Przyśpieszyliśmy z tego powodu kroku, teraz już mgnęliśmy charakterystycznym dla wilków posuwistym truchtem. Dotarliśmy do jaskini Alphy i zanim się przywitaliśmy wpadliśmy tam aby schronić się przed rosnącą zamiecią.
"Rozmowa kwalifikacyjna" Argony z Chi jak zwykłem mawiać, trwała na tyle długo, że począłem mieć obawy, iż przewodniczka stada się czegoś domyśliła i jej nie przyjmie. To prawda, domyślała się, ale i tak Kuro no Shinigami dołączyła do watahy.
- Argona? - mruknąłem prowadząc ją do jej nowej jamy wskazanej przez Chinatsu.
- Słucham? - odparła jakby przez mgłę, pogrążona w zamyśleniu.
- Znasz umiejętność zmiany w człowieka? - zapytałem. Takie tam podstawowe pytanie.
- Nawet jeżeli, to co?
- W wiosenne dni, kiedy kwitną wiśnie, dobrze jest się wybrać do osady ludzkiej po dobre jedzenie. Dla odmiany. Po srogiej zimie. Co prawda, znajduje się nieco daleko, ale co to dla nas?
- W sumie kiedyś można. Czemu nie?
Dotarliśmy do nowego domu wilczycy. Ketsurui szybko ułożył się gdzieś w kącie. Słońce już zachodziło.
- Coś jeszcze? - burknęła oglądając jaskinię i dając mi do zrozumienia, że mogę już sobie iść.
- Chciałem Ci jeszcze podarować to. - rzekłem i wyjąłem z materiału Kurikarę. Była owinięta w ciepłą zwierzęcą skórę, którą ściągnąwszy podałem Argonie. - Mieszkasz w zimniejszej okolicy. To Ci się przyda.
- Dziękuję.
- I jeszcze dwie sprawy. Zaraz będzie ciemno, wtedy tereny wyglądają najlepiej i chętnie Cię oprowadzę. Po drugie: nadal nie do końca rozumiem, dlaczego mój ojciec Cię ściga.
- Ehh... - mruknęła zrezygnowana i porażona moją niekompetencją.

< Argona? :3 >

KOMUNIKAT! (cz.3)

Wszystkie wilki, które nie napisały opowiadania na czas (tj.: Moon, Shayla i Galdor) dostają upomnienie, a opowiadania które mieli dokończyć, niestety anulowane (wilki, czekające na kontynuację, piszą dalej, jakby nigdy nic)
Jeżeli w ciągu 3 DNI wymienione leniuchy nie napiszą DŁUŻSZYCH opowiadań zostają WYRZUCONE.

Od Shagana C.D. Od Catanii

Demon ryknął z bólu.
Wadera odskoczyła do tyłu.
Thor przygotował się do ataku.
Posłałem mu znaczące spojrzenie, smok odrazu opuścił krezę.
Wziąłem głęboki wdech i zamknąłem oczy.
Wyobraziłem sobie tego demona martwego.
Otwórzyłem oczy potwór leżał martwy.
-Jak to zrobiłeś?-Zapytała Catania.
-Normalnie. Mam taką umiejętność.
-A ty na kogo się szkolisz?-Zapytała ni z gruszki ni z pietruszki.
-Nie wiem.
Nagle.....

<Catania? Brak weny ;( >

wtorek, 7 stycznia 2014

KOMUNIKAT! (cz.2) POSZUKIWANIE MODERATORA!

Aktualności 

Jak zwykle, proszę przeczytać w całości.


No dobrz, nie da się ukryć, iż w ostatnich dniach wataha została znacznie zaniedbana. Zarówno ja, jak i Chinatsu nie miałyśmy wystarczająco czasu, co zapewne zmieni się w czasie ferii.
Ale taka zmiana może nastąpić tylko u mnie, gdyż Chi może wtedy już nie być. To prawda, planuje odejść...nie jest w stanie zająć się stroną. Twierdzi, że może powróci, jak znajdzie czas, ale już nie jako Alpha, ale jako zwykły członek.
Planuje napisać opowiadanie pożegnalno-zakańczające, w częściach o tytule "W poszukiwaniu Amaimona". Częstotliwość ich pojawiania zależy od Chi i prosiłabym jej w tej sprawie nie poganiać.
Co prawda pozostawia watahę w moich rękach, jednak ja postanowiłam znaleźć nowego moderatora.
Wilk Rin Alphą nie zostanie, bo to by bardzo pokiereszowało fabułę, więc najprawdopodobniej nowy moderator będzie mógł stworzyć wilka Alphę, ewentualnie ja stworzę własnego dodatkowego. To jeszcze przemyślę.

Aha, jeszcze jedno. Dzisiaj nie jestem już w stanie napisać C.D. Od Rin'a, jednak postaram się go zrealizować w najbliższym czasie.
Argona! Naprawdę przepraszam za tak długą zwłokę!

Sprawa Pierwsza - Moderator.

OD TERAZ WSZYSTKIE OPOWIADANIA WYSYŁAMY RIN'OWI (hwr. magdateo11)

Na stanowisko Moderatora wymagane są:
- Systematyczność 
- Odpowiednia ilość czasu poświęcana watasze. Działanie na jej korzyść tj. Staranie się o członków. Pomaganie przy jej szacie graficznej (nieobowiązkowe) Oraz pomoc Adminowi przy różnorakich konkursach, eventach itp. Ogółem pomoc w udoskonalaniu jej.
- Znajomość Ortografii i stylistyki tudzież umiejętność pisania dłuższych i ciekawszych opowiadań.

I inne, których zapomniałam dopisać ze względu na ból głowy ;_;

Chętnych proszę o zgłoszenie się do Rin'a. Jeżeli będzie ich więcej, przyjmuję na okres próbny (czas jego trwania: nieokreślony) podczas, którego możecie się wykazać. Na stałe przyjmę osobę, której najlepiej pójdzie.

Sprawa Druga - Opowiadania do dokończenia.

Proszę zaglądać do tej zakładki, jest bardzo pomocna, a ja nie jestem w stanie wysyłać do wszystkich Priv. Wiadom.

Wilki, które MUSZĄ napisać C.D. na jutro do godziny 21:00 (Inaczej dostaną CO NAJMNIEJ upomnienie. 3 upomnienia, wyrzucam z watahy) 
Proszę zajrzeć do zakładki "Opowiadania do dokończenia"
  • Moon 
  • Shayla
  • Galdor (opo od Catanii)
  • Rin (Upomnienia nie dostanę, ale powinnam napisać xD)
  • Shagan 

To chyba na tyle. Przepraszam za jakość, ale ból głowy robi swoje. W razie jakbym zapomniała jeszcze czegoś uwzględnić, dodam jutro następny post.

Od Charlotte C.D. Od Galdora


-Ja...nie. Nie należę - powiedziałam lekko zmieszana.
-Y... to może chciałabyś dołączyć? - basior też widocznie nie wiedział jak zagaić rozmowę.
-Serio mogę?! - ucieszyłam się.
-No jasne, jeśli Alfa się zgodzi. Jestem Galdor - przedstawił się.
-Charlotte. - także się przedstawiłam.
-Chodź. Przedstawię cię Alfie.
Ruszyliśmy.

<Galdor?>

Od Yukio C.D. Od Shimo


- Szczerze mówiąc nie wiem - stwierdziłem - Ale możemy spróbować... Ale o tym pomyślimy później. Teraz mamy ważniejsza sprawę na głowie. Te cienie... kto może być ich panem?
- Jakiś potężny demon? - zasugerował Shimo
- Raczej tak! - rozumiałem się radośnie - Ale to nam nie pomoże jak go spotkamy. Dobrze walczysz?
- W miarę... Całkiem nieźle nauczyłem się ich używać, żeby przetrwać.
- Tak... - mruknąłem
W tym momencie przypomniała mi się ucieczka z watahy. Instynkt kazał mi wtedy po prostu przetrwać. Nie pomyślałem o tacie, przyjaciołach czy znajomych. Po prostu uciekłem, by ratować własną skórę... Dlaczego on to zrobił?!
Gwałtownie przystanąłem. Serce waliło mi jak młotem.
- Co się stało? - zapytał przestraszony basior - Dobrze się czujesz?
- Tak - odpowiedziałem otrząsnąć się z ponurych myśli i uśmiechając - Chodźmy dalej...
Wtem usłyszałem delikatny szelest za sobą. Postawiłem uszu. Zrobiło się wyraźnie zimno.
- Shimo, czujesz? - spytałem
- Co?
- Chłód...
- Tak. Dłuższego czasu... dopiero teraz go poczułeś??
- Ymy... dziwne... zazwyczaj potrafię wyczuć takie rzeczy, a dzisiaj... co się dzieje?
Poczułem zajmujący ból w lewej łapie. Ciemna plamą zaczęła powoli rozprzestrzeniać się ku górze. W tym momencie coś zaatakowało...
(Shimo? Koniec weny :()

czwartek, 2 stycznia 2014

Od Shimo C.D. Od Yukio


- To długa historia. W mojej poprzedniej watasze bali się moich możliwości. Wszyscy żyli w zgodzie z naturą i używali tylko mocy ziemi, a widząc to co wyczyniałem przerazili się. Moja rodzina się mnie wyrzekła, ale nie pamiętam jej. Nie pamiętam nikogo z watahy, ale pamiętam dokładnie co się działo. Potem zostawili mnie w lesie gdy byłem mały i poczęstowali mnie jakimś eliksirem zapomnienia. Kiedy się obudziłem nikogo przy mnie nie było. Zostawili mnie jak jakąś rzecz... - powiedziałem ze smutkiem, a moje serce znowu zabolało.
Szliśmy powoli w kierunku Shi no mori. Z każdym krokiem zdawało mi się, że coś za nami idzie. Ogarniał mnie chłód i mimo władania powietrzem i lodem zrobiło mi się niespotykanie zimno. Próbowałem jednak ukryć to przed towarzyszem.
- Kurcze, gdybym mógł... gdyby dało się poznać moją rodzinę... gdybym znalazł ich... spytał się dlaczego... było by mi łatwiej. Ale jak mam znaleźć kogoś, kogo nie pamiętam? - kontynuowałem.
<Yukio?>

Od Galdora C.D. Od Charlotte


- Uwaga - powiedziałem rozcierając sobie obolałe miejsce
- Przepraszam - odparła wadera
Przyjrzałem się jej dokładniej. Ładna, niebieskooka i przygaszona.
- Należysz do watahy? - spytałem marszcząc brwi. Nie widziałem jej tu wcześniej. W sumie to niezbyt wiedziałem jak inaczej zagaić rozmowę. Byłem typem samotnika.

<Charlotte?>