wtorek, 14 stycznia 2014

Od Galdora - Dług do spłacenia cz. 3


Nasłuchiwałem oznak nadciągającego niebezpieczeństwa, kiedy znowu trzasnęła gałązka.
- Mogłabyś być trochę ciszej? Zbudziłabyś umarłego – szepnąłem gniewnie. Wilki z natury poruszały się cicho, ale ludzie, nawet Nadnaturalni nie byli aż tak uzdolnieni w tym kierunku.
- Przepraszam – odparła cichutko Seiren – bo tak miała na imię.
Jak się okazało jej matka była jedną z Czysto Krwistych, czyli Nadnaturalnych o największych zdolnościach, którzy trzymają władzę. Plemię, którym rządziła zostało zaatakowane. Podczas walki mała została porwana. Seiren twierdziła, że będą żądać za nią wysokiego okupu w postaci władzy, a na koniec i tak nie dotrzymają umowy i ją zabiją. Teraz ja miałem przeprowadzić ją bezpiecznie robiąc za jej obrońcę i doprowadzić do plemienia, które według wszelkich zapewnień przetrwało oblężenie. Normalnie nie wpakowałbym się w to, ale dług życia trzeba spłacić.
Przeszliśmy już przez tereny Assiah i zaczęliśmy iść wzdłuż łącznika.
- Nie ma innej drogi? Musimy iść przez tereny Gehenny? - spytałem niezadowolony i trochę zalękniony
- Nie ma innej drogi – odparła dziewczynka – Możemy odpocząć? Jest środek nocy, a ja jestem zmęczona. Nie jestem wilkiem, który ma dużą wytrzymałość.
Parsknąłem.
- Mowy nie ma. Chcę to mieć jak najszybciej z głowy – odparłem i przerzuciłem ją sobie przez grzbiet, chociaż moja duma wołała o pomoc, żebym tego nie robił. Co ja jestem, koń? Nie uśmiechało mi się jednak czekanie do rana. Właśnie w mroku czułem się najlepiej. No, bo w końcu BYŁEM wilkiem mroku.
Dziewczynka usiadła na mnie jak na kucyku, widać często jeździła konno. Dla mnie konie były tylko bez mózgowymi zwierzętami bez dumy. „Właśnie upadłeś do ich poziomu” – zażartowałem sam z siebie w myślach.
Wziąłem głęboki oddech i przekroczyłem granicę wchodząc na terytorium demonów…..

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz