niedziela, 12 stycznia 2014

Od Galdora - Dług do spłacenia cz. 1


Podkradłem się jeszcze trochę bliżej białego jelenia. Był środek nocy. Biała sierść zwierzęcia po prostu "świeciła". Mnie nie było w ogóle nie było widać. Białe jelenie to rzadkość, a ich mięso świetnie smakuje. Byłem już tuż tuż, gdy nagle.....ktoś zaczął strasznie krzyczeć.
Jeleń natychmiast rzucił się do ucieczki. Zakląłem pod nosem. Właśnie przez kogoś uciekła mi pyszna kolacja. Od razu pogorszył mi się humor.
I znów ten krzyk.....
"To nie jest wilczy głos" - pomyślałem i wiedziony ciekawością pobiegłem za głosem.
Zaczaiłem się za krzakami i patrzyłem na scenę rozgrywającą się na małej polanie obok.
Za powalonym drzewem ukrywała się jakaś ludzka dziewczynka:

Natomiast w powietrzy latało coś podobnego do feniksa. Chociaż, czy to faktycznie był feniks nie wiedziałem:

Przekręciłem głowę. Ludzkie dziecko i jakiś ognisty ptak? Jak oni przekradli się niezauważeni przez granicę? Mniejsza z tym. Zacząłem się zakradać do feniksa. Mimo iż rzucał on trochę światła na polanę, ja czając się w mroku przekradłem się spory kawałek. No i zaatakowałem. Feniks wydał z siebie dźwięk podobny do orła, ale chwilę potem zamilkł, bo przegryzłem mu gardło.
Dziewczynka wyjrzała zza kłody. Popatrzyłem na nią.
Chwila! Po co ja jej pomagałem?!
Nie miałem już potem czasu na zastanawianie się nad tym, bo od tyłu zaatakował mnie krewniak obalonego feniksa.

Uderzył mnie w kark falą ognia. Przewróciłem się. Ta paskudna bestia była większa od tamtego. Feniks przygniótł mnie szponem do ziemi.
Co robić?!
Wtem ludzkie dziecko wyskoczyła zza kłody unosząc rękę, z której trysnęła fioletowa fala energii, która powaliła ptaszysko uśmiercając na miejscu.

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz