Czułem, że już długo nie wytrzymam. Przybrałem ludzką formę i spróbowałem sięgnąć wolną ręką po pistolet. Widziałem jak Shimo dzielnie walczy z Cieniami, ale było ich dla niego za dużo. Musiałem szybko coś zrobić! Musiałem... Potwornym wysiłkiem woli chwyciłem za rękojeść broni i wystrzeliłem w Cień. Rozproszył się na chwilę. To wystarczyło, bym wyrwał się z jego władzy. Przeskoczyłem nad śnieżną ścianą towarzysza i nie zważając na ból w ramieniu sprawiony mi przez Cień zacząłem strzelać do przeciwników. Wielu z nich rozpraszało się po pierwszym strzale, ale jeden był inny. Więkrzy i ciemniejszy.
- Shimo! Ten musi być panem!
- Wiem! - odkrzyknął - Jak się uwolniłeś?
- Dzięki temu! - wymownie spojrzałem na pistolet, jednocześnie zobaczyłem, że Shimo zwrócił uwagę na moją rękę.
- Co to jest? - zapytał stając niemal koło mnie
- To? - spojrzałem na czarną plamę sięgającą łokcia i zamarłem
Byłem pewny, że przedtem była mniejsza.
- Nieważne! - popchnąłem basiora, bo właśnie macka cienia wysunęła się w naszą stronę.
(Shimo?)